10 najlepszych krzesełek do karmienia
Na blogu nowy wpis!
Zapraszam!
KONIEC Z TYM BLOGIEM!
Jedni już zauważyli, drudzy jeszcze nie - przeniosłam bloga na własny hosting :) Zapraszam wszystkich serdecznie na nową odświeżoną odsłonę bloga i nowe posty! :)
Kamil: Miesiąc trzeci
Po raz kolejny ponad dwutygodniowy poślizg z miesięcznym bilansem.
Nie mogę uwierzyć, że za mniej niż dwa tygodnie mój chłopiec skończy
cztery miesiące! Rośnie mi w oczach!
Waga: 6,4kg
Wzrost: 65cm
Rozmiar: 62 & 68
Przewijanie: Pampersy rozmiar 3.
Karmienie: Pierś na żądanie. Coraz bardziej na nie do butli.
Spanie: W nocy budzi się tylko do karmienia. Ale niestety nocy nie przesypia.
Zdrowie: Nie chcę zapeszyć ale jak na razie wszystko idzie pięknie i gładko. Oby tak dalej!
Inne: Zaczęliśmy przygodę z chustą- wszystko dzięki pomocy ciotki Magdy (;*!). Kamil załapał i mamy za sobą pierwsze zamotane spacery. W przyszły poniedziałek wybieramy się na wrocławskie spotkanie chustowych mam! Kamil włączył tryb 'turbo' jeśli chodzi o rozmowy i potrafi gadać i gadać. Coraz bardziej wyglądem przypomina chłopca a nie niemowlaka. Od marca mamy w planach zajęcia basenowe. A w kwietniu nasz pierwszy wspólny wyjazd do Szczecina :) Kamil włączył również tryb 'mama' i jak jestem w pobliżu to ciągle szuka mnie wzrokiem i chcę na ręce. Oj... ciekawe co to będzie za kilka miesięcy.
Mama: Mama ostatnio skoncentrowała się na synku i całe dnie mijają nam niesamowicie szybko. Dodatkowo zaliczyłam sesję na studiach i to z nawet ładną średnią. Aktualnie jestem w momencie planowania Chrztu oraz naszych tegorocznych wakacji. Marzy mi się taki jeden dzień w Londynie- tym razem z Kamilem.
Waga: 6,4kg
Wzrost: 65cm
Rozmiar: 62 & 68
Przewijanie: Pampersy rozmiar 3.
Karmienie: Pierś na żądanie. Coraz bardziej na nie do butli.
Spanie: W nocy budzi się tylko do karmienia. Ale niestety nocy nie przesypia.
Zdrowie: Nie chcę zapeszyć ale jak na razie wszystko idzie pięknie i gładko. Oby tak dalej!
Inne: Zaczęliśmy przygodę z chustą- wszystko dzięki pomocy ciotki Magdy (;*!). Kamil załapał i mamy za sobą pierwsze zamotane spacery. W przyszły poniedziałek wybieramy się na wrocławskie spotkanie chustowych mam! Kamil włączył tryb 'turbo' jeśli chodzi o rozmowy i potrafi gadać i gadać. Coraz bardziej wyglądem przypomina chłopca a nie niemowlaka. Od marca mamy w planach zajęcia basenowe. A w kwietniu nasz pierwszy wspólny wyjazd do Szczecina :) Kamil włączył również tryb 'mama' i jak jestem w pobliżu to ciągle szuka mnie wzrokiem i chcę na ręce. Oj... ciekawe co to będzie za kilka miesięcy.
Mama: Mama ostatnio skoncentrowała się na synku i całe dnie mijają nam niesamowicie szybko. Dodatkowo zaliczyłam sesję na studiach i to z nawet ładną średnią. Aktualnie jestem w momencie planowania Chrztu oraz naszych tegorocznych wakacji. Marzy mi się taki jeden dzień w Londynie- tym razem z Kamilem.
7 powodów przez które zdecydowałabym się raz jeszcze na cesarskie cięcie
Od początku ciąży czułam, że będę miała cesarkę. Nie było ku temu żadnych przesłanek, ale gdzieś w głębi mnie miałam takie przeczucie. Uciekałam przed porodem naturalnym jak przed ogniem. Jak ktoś podejmował temat, unikałam, albo zwyczajnie nie chciałam się dzielić uczuciami jak bardzo wizja porodu siłami natury mnie przeraża. I aby było jasne - nie jestem żadną matką wyrodną, matką która idzie na 'łatwiznę', albo już na pewno nie matką, która nie kocha swojego dziecka.
W połowie ciąży byłam na warsztatach i położna opowiadała, że kobiety które mają cesarkę zazwyczaj nie karmią piersią i nie ma takiej bliskości pomiędzy rodzicem a dzieckiem. Nie mogę tego potwierdzić, bo ja owszem cięcie miałam, ale karmię od samego początku a o bliskości mojej i Kamila nie wspomnę. Jestem zwolenniczką bliskości jak i jestem zwolenniczką wyboru.
Nie mogłabym sobie teraz wyobrazić siebie rodzącej inaczej. Tak miało być i koniec. Jestem pewna, że jakbym w przyszłości miała stanąć w podobnej sytuacji to również chciałabym mieć cesarkę. Dlaczego? Bo spędziłam tyle godzin na porodówce nastawiając się na poród naturalny, kiedy to po tylu godzinach tak czy inaczej miałam cięcie. Dużo czasu zajęło mi nastawienie się, że dam radę urodzić siłami natury. Z resztą pod koniec ciąży chciałam po prostu urodzić- nie ważne było jak! Teraz wiem, że gdybym miała rodzić raz jeszcze, wolałabym mieć cesarkę, ponieważ ...
1. Wiem co mnie czeka.
W przypadku cięcia dobrze wiem co mnie czeka. Zdaję sobie sprawę z możliwych komplikacji w trakcie operacji. Były i one przy pierwszym cięciu. Ale wiem też od lekarzy, że powód dla którego straciłam dużo krwi przy operacji, mógłby skończyć się o wiele gorzej podczas porodu naturalnego. Przy porodzie SN może wydarzyć się coś co sprawi, że i tak poród skończy się na stole operacyjnym.
2. Moje dziecko jest bezpieczne.
Jedną z obaw dla których nie chciałam rodzić siłami natury było poczucie, że z 'mojej' winy coś stanie się dziecku. Że będę za słaba, że nie dam rady i potem ta mała istota będzie ponosiła tego skutki. Przy CC wiem, że lekarze pierwsze co zrobią to pomogą dziecku.
3. Wiem ile czasu będzie trwał poród.
Podczas porodu siłami natury nie wiem jak długo przyjdzie mi rodzić, nie wiem też czy nie skończy się on cesarką i nie mogę się na nic nastawić. W moim przypadku na porodówce spędziłam od rana gdzie indukowali mój poród przez różne metody, a cięcie wykonali mi dopiero o pierwszej w nocy. Jak usłyszałam decyzję o cesarce poczułam ogromną ulgę.
4. Brak bólu porodowego.
Dużo osób uważa że cięcie to nie jest poród, bo nie boli. Owszem podczas samego porodu nie boli, ale później jest już dużo ciężej. Statystycznie osoby po porodzie siłami natury dochodzą do siebie szybciej niż po cięciu. Domyślam się jednak, że ból samego porodu musi być o wiele większy.
5. Mogę sobie wyobrazić mój połóg.
Przeżywałam połóg po CC i doszłam do siebie w ekspresowym tempie. Wiem ,że kolejny poród mógłby być inny, ale mam bardzo dobre wspomnienia po pierwszym. Słyszałam od znajomych że połóg po porodzie naturalnym przechodziły okropnie - musiały przez dwa tygodnie siedzieć na kole, bo inaczej nie dawały rady. Z resztą moja znajoma z sali po porodzie ledwo mówiła.
6. Brak zmian w kobiecych częściach ciała.
Większość jako główny argument na 'nie' cesarce mówią że zostaje po tym okropna blizna. Blizna owszem i jest, ale tak mała i tak niewidoczna i nieuciążliwa, że czasami zapominam że ona w ogóle jest. Po cesarce nie mam jednak blizny po nacięciu krocza (kiedy teraz cięcie wykonywane jest niemal profilaktycznie).
7. Nie działam wbrew sobie.
Wybierając cięcie miałam poczucie, że będzie dobrze, że to jest to i że tak bym chciała urodzić. Nie mając tego wyboru czułabym się że robię coś na siłę i miałabym tysiące obaw. Niektóre kobiety nie wyobrażają sobie, aby mogły chcieć rodzić przez cesarkę, ja nie wyobrażam sobie na odwrót. Uważam że to jak rodzimy powinno być naszym osobistym wyborem. Ciąża to taki specyficzny czas który dla każdej kobiety znaczy bardzo wiele. Jednak odnośnie porodu nie mamy za wiele do powiedzenia, bo wszystko zostaje w rękach pracowników danego szpitala.
Nie chcę nikogo nakłaniać do cesarskiego cięcia. Uważam, że każdy ma prawo decydować za siebie i mieć swoje własne zdanie w tym temacie. Uwierzcie, czytałam masę artykułów przeciwko cięciu i starałam się sama siebie przekonać, że tak byłoby lepiej. Teraz wiem, że niepotrzebnie. Tak jak było było dobrze. To jak przyjdzie nam rodzić i tak staje się nieistotne, kiedy po raz pierwszy widzimy swoje maleństwo. Wtedy wszystko przestaje mieć znaczenie.
Przyjaciel na kolkę
Już dawno temu pisałam, że mieliśmy problemy małego brzuszka. Kolka męczyła mego dziecia i czasami solidnie i mi potrafiła dać w kość. Były kropelki - przeróżnej maści, był masaż brzuszka i były ciepłe kąpiele. Te ostatnie zdawały egzamin na najlepszą ocenę. Jednak przygotowując kąpiel za każdym razem jak naszego małego człowieka męczy okrutna kolka może stać się bardzo męczące. Wtedy zapragnęłam kupić coś co zastąpiłoby ciepłe leżakowania w wannie. Postanowiłam zakupić termofor.
Początkowo chodziło po prostu o termofor - nie ważne jaki - czy duży, czy mały, czy kolorowy, czy czarno biały, czy w kształcie czegoś czy zwyczajny. Liczył się po prostu mechanizm. Były biedronkowe promocje i były też termofory - przeglądałam gazetkę z przeróżnymi wzorami i postanowiłam takowy zakupić. Wszystko na postanowieniach się skończyło jak zobaczyłam na którymś blogu zdjęcia MrB. Początkowo nawet przez myśl by mi nie przeszło, że jest to właśnie rzecz, której tak potrzebowałam - Ale świetny pluszak! - pomyślałam. Promocja na biedronkowe termofory już dawno się skończyła, a ja nie zostałam posiadaczką takowych. Stałam się za to właścicielem MrB - super zabawki łączącej w sobie przyjemne z pożytecznym.
MrB zapukał do naszych drzwi jakiś czas temu. Jak to na firmę LULLALOVE przystało był pięknie zapakowany i od razu robił świetne wrażenie. Otworzyłam opakowanie i zaczęłam pokazywać dzieciowi. A co na to Kamil? Patrzył - patrzył uważnie i z zainteresowaniem. Nasz pluszak jest zaprojektowany w takie barwy, które najbardziej przyciągają uwagę najmłodszych. Dodatkowo ma szeleszczącą nóżkę i kolorowe metki. Może służyć jako przytulanka, jako pacynka (Kamilowi ta wersja bardzo przypadła do gustu!), jako gryzaczek (co widać na poniższym zdjęciu gdzie mały człowiek zamiast ładnie mi tu pozować do zdjęć próbuje wszamać głowę MrB) i wreszcie jako termofor - do tego z jaką myślą został stworzony.
MrB posiada kieszonkę w którym można umieścić wkład grzejący wielokrotnego użytku (oczywiście dołączonym do zakupionej zabawki). Jest idealnych rozmiarów i kształtów przez co perfekcyjnie pasuje do przytulania i leżenia na dziecięcym brzuszku. Kiedy nasi mali bohaterowie mają brzuszkowe problemy, natychmiast biegnie z pomocą. Nie tylko pomaga, ale i jak cieszy! MrB rozkochał w sobie Kamilka od pierwszych chwil. Synek uwielbia jak się go jemu pokazuje lub daje do małych rączek, a mama cieszy się, że w końcu znalazła sposób na tę przeklętą kolkę!
Jeśli rozważacie zakup termoforu dla Waszych pociech ten jest zdecydowanie numerem jeden! Jeśli rozważacie zakup pluszaka innego niż reszta, który zachwyci Wasze dzieci - ten również jest idealny! Jeden mały MrB łączy w sobie tyle funkcji i od razu zostaje bohaterem w domu. Z czystym sercem polecam Wam Kamilowego przyjaciela MrB - na kolkę, do zabawy, do przytulania i ... do gryzienia!
Subscribe to:
Posts
(
Atom
)